Autor |
Wiadomość |
baki49 |
Wysłany: Czw 11:47, 09 Lut 2012 Temat postu: |
|
Ciekawe informacje w broszurze |
|
|
Jan Kołodziej |
|
|
Jan Kołodziej |
Wysłany: Czw 20:32, 27 Maj 2010 Temat postu: |
|
Jedno wymaga drobnego sprostowania: Jan Wypler nie studiował w Kolonii, jak podano w tekście TV Sfera, ale w Kilonii. |
|
|
przemek |
Wysłany: Pią 8:22, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
Poliglota z Kochłowic
Źródło: "Dziennik Zachodni" 20 maja 2010
Autor: Agnieszka Widera
Pochodzący z Kochłowic Jan Wypler miał zdumiewający talent. Nie był wprawdzie w stanie powiedzieć, ile zna języków obcych, ale szacuje się, że mógł się porozumiewać w ponad 30 językach, z czego 22 znał biegle. Cenić go trzeba także za odwagę.
- Podczas wojny świadomie został w Katowicach i nie podpisał tzw. Volkslisty, skazując się na społeczny niebyt - przypominał Marcin Jarząbek, historyk z kochłowickiego stowarzyszenia Genius Loci, nad grobem Jana Wyplera na cmentarzu przy kościele%07pw. Trójcy Przenajświętszej.
W piątkowy wieczór, w 120. rocznicę urodzin poligloty, zebrali się tam przedstawiciele władz samorządowych, Szkoły Podstawowej nr 2 noszącej imię sinologa, mieszkańcy Kochło-wic, którzy Jana Wyplera wciąż pamiętają.
- W marcu 1945 roku mieliśmy zdawać egzaminy z języka obcego do gimnazjum w Katowicach. O angielskim nikt z nas nie miał pojęcia. Miałem wtedy 15 lat, a Jan Wypler był wykładowcą w "Mickiewiczu". Kiedy dowiedział się, że jesteśmy z Kochłowic, całej naszej piątce kazał zostać i dał nam po bardzo dobrym, mówiąc, żebyśmy się trzymali i dobrze uczyli - wspomina 80-letni Eryk Mańka.
Wypler uchodził za samotnika, a nawet dziwaka, ale w życiu poświęcił się całkowicie nauce. Przed wojną był jedną z kilku zaledwie osób w Polsce, które znały chiński. Dokonał wielu pionierskich tłumaczeń chińskich poetów i filozofów. W czasie II wojny światowej mieszkał w Katowicach. Zajmował się nauczaniem języków obcych.
W 1960 r. otrzymał nagrodę literacką miasta Katowice za całokształt dorobku literackiego i naukowego. W 1965 r. został odznaczony złotą odznaką "Zasłużonemu w Rozwoju Województwa Katowickiego".
Przestudiował też korzenie swojego rodu i wydał o nim książkę po niemiecku. Jej przetłumaczenia na język polski podjął się, zajmujący się historią Kochłowic, Jan Kołodziej wraz z bratankami sinologa - Wilibaldem i Karolem Wyplerami.
- Wprawdzie ta książka została wydana w niewielkim nakładzie, ale trafi do naszych szkół i bibliotek, by kolejne pokolenia pamiętały o wielkich ludziach stąd pochodzących - mówi Kołodziej. |
|
|
przemek |
Wysłany: Pią 0:19, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
URODZINY JANA WYPLERA
Źródło: Sfera TV
Data: 17 maja 2010
Dokładnie 14 kwietnia 2010 swoje 120. urodziny obchodził świętej pamięci profesor Jan Wypler. Z tej okazji w Kościele pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach została odprawiona Msza Święta w jego intencji. Po liturgii na parafialnym cmentarzu odbyły się dalsze uroczystości ku jego pamięci.
Jan Wypler przyszedł na świat w 1890 roku w Kochłowicach. W Rudzie Śląskiej ukończył szkołę powszechną, a następnie kontynuował naukę w bytomskim gimnazjum. Studiował na Uniwersytecie Wrocławskim oraz w Kolonii. Interesował się filozofią, germanistyką, romanistyką, slawistyką i sanskrytem. W Polsce jest głównie znany jako sinolog i wszechstronnie uzdolniony naukowiec - poliglota.
Mszę w kochłowickim kościele koncelebrował bratanek Jana Wyplera, ojciec Wilibald Wypler ze Zgromadzenia Zakonnego Księży Jezuitów. Podczas uroczystości na cmentarzu kwiaty na grobie wybitnego rudzianina złożyli przedstawiciele władz miasta oraz okoliczni mieszkańcy.
Zobacz film |
|
|
przemek |
Wysłany: Pią 0:14, 21 Maj 2010 Temat postu: |
|
Pamięć o Wyplerze wciąż żywa
Źródło: "Wiadomości Rudzki" 19 V 2010
Tekst: ROD
120 rocznicę urodzin wybitnego kochłowiczanina Jana Wyplera uczcili w ubiegły piątek mieszkańcy tej dzielnicy oraz uczniowie i nauczyciele szkoły Jego imienia z sąsiedniej Bykowiny.
Wieczorem w kościele pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej odprawiono mszę świętą w intencji zmarłego w 1965 roku znakomitego poligloty i pedagoga. Przewodniczył jej proboszcz kochłowickiej parafii, ks. kanonik Jerzy Liszczyk, a wśród koncelebransów znalazł się również jezuita, prof. Willibald Wypler.
- Stryj żył w swoim własnym świecie. W dzieciństwie nie mieliśmy ze sobą zbyt częstych kontaktów. Ostatni raz widzieliśmy się w 1959 roku, kiedy przyjechał do Kochłowic na mszę prymicyjną kuzyna – mówi zakonnik.
Po mszy, przygotowano krótką uroczystość przy grobie Jana Wyplera. Jego sylwetkę i dokonania przypomniał Marcin Jarząbek, prezes Stowarzyszenia „Genius Loci”, dbającego o pielęgnowanie lokalnego dziedzictwa kulturowego. |
|
|
przemek |
Wysłany: Nie 16:17, 16 Maj 2010 Temat postu: |
|
Uczczono pamięć wielkiego kochłowiczanina
Źródło: Portal Wiadomości24
Data: 15 maja 2010
Autor: Adam K. Podgóski
W piątek, 14 maja, w Kochłowicach upamiętniono 120 rocznicę urodzin profesora Jana Wyplera, wybitnego śląskiego językoznawcy.
Po mszy świętej w kościele Trójcy Przenajświętszej grupa około 30 osób udała się na cmentarz i wiankiem otoczyła grób Wyplera. Krzysztof Chromy, sekretarz miasta Ruda Śląska odczytał okolicznościowy list od prezydenta Andrzeja Stani. Obecni byli również: Jakub Wyciślik, wiceprzewodniczący Rady Miasta, Feliks Wyciślik prezes kochłowickiego kola Związku Górnośląskiego, ojciec prof. Wlilibard Wypler SI, bratanek profesora, Barbara Siemińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 w Bykowinie, noszącej imię Jana Wyplera, wraz z uczniami.
Marcin Jarząbek, przewodniczy zarządu Stowarzyszenia Genius Loci - Duch Miejsca podkreślił dwa główne rysy osobowości Jana Wyplera: szlachetność oraz zdolność budowania mostów między kulturami i cywilizacjami. Wypler dla większości swoich współczesnych był samotnikiem i dziwakiem, docenianym dopiero z czasem. W czasie okupacji odmówił podpisania Volkslisty, choć niemiecki był mu językiem najbliższym, poza językiem śląskim.
Stale działał na rzecz przybliżania kultury polskiej i niemieckiej, ale też cywilizacji chińskiej, japońskiej i europejskiej. Znał około 30 języków, był tłumaczem, bibliofilem, po trochu też poetą i historykiem. Zmarł samotnie na katowickiej ulicy w Wigilię 1965 roku. Książki, które zbierał przez całe życie oraz jego notatki i niewydane teksty po części "ulegają rozproszeniu" (rozdane, wyrzucone…), po części zaś trafiają do Biblioteki Śląskiej i do muzeum przy Kochlowskim Liceum Ogólnokształcącym. Dopiero w latach 80. pojawiają się pierwsze grupy młodych śląskich literatów odkrywające twórczość Wyplera.
- W latach 20. XX wieku był jednym ze współtwórców dwujęzycznego czasopisma "Most-Die Brücke", które miało tworzyć most między polską i niemiecką kulturą wysoką - opowiada Marcin Jarząbek. - Wypler tłumaczy więc na niemiecki Kasprowicza, Mickiewicza, Żeromskiego… Sam też pisze, publikuje małe prace historyczne, recenzje, wymienia listy z polskimi pisarzami.
Przełomowym wydarzeniem staje się jednak chwila, w której Wypler poznał teorię Domana Wielucha o nauce chińskiego i zdecydował się sam nauczyć się tego języka. "Jak można łatwo nauczyć się po chińsku" - tak Wypler w latach 30. nazywa nawet jeden ze swoich tekstów. Za chińskim przyszła kolej na japoński, koreański i sanskryt. Katowicki nauczyciel tłumaczy chińską poezję, opowiadania, dramaty, zgłębia założenia konfucjanizmu, a zwłaszcza taoizmu, który chyba najbardziej bliski jest jego charakterowi. Przed II wojną światową był dosłownie jednym z kilku sinologów w Polsce.
Proboszcz ks. Jerzy Lisczyk zauważył, że talent Wyplera mógł się rozwijać dzięki wsparciu i zrozumieniu ks. Ludwika Tunkla. Sam Wypler był człowiekiem, który potrafił niezwykle pracowicie zajmować się nauką, wprost tytanem pracy naukowej. Szkoda, że nie znalazł miejsca w żadnym z uniwersytetów i szkoda, że tablicy nagrobnej nie ma nawet inskrypcji „ś.p.”, w końcu bowiem "nie był to człowiek niewierzący".
Na mogile Jana Wyplera, przy dźwiękach werbla, położono wiązanki kwiatów. |
|
|
przemek |
Wysłany: Sob 12:49, 15 Maj 2010 Temat postu: |
|
Jan Wypler - Humanista w śląskim świecie
Źródło: Marcin Jarząbek, Jan Wypler (1890-1965). Humanista w śląskim świecie, "Jaskółka Śląska" XII 2008, s.4.
Wiosną 1945 r. kilku kochlowskich uczniów postanawia rozpocząć naukę w katowickim Gimnazjum im. A. Mickiewicza. Lecz w Katowicach okazuje się, że egzamin wstępny jest z języka obcego – angielskiego lub francuskiego, z których oni siłą rzeczy nie znają żadnego. Robią więc to, co jedynie w tej sytuacji można zrobić – piszą w rogach arkuszy swoje nazwiska i adresy, po czym doszekaszy końca egzaminu, oddają swoje ‘prace’. Nauczyciel, który przez cały egzamin ich pilnował, zerkna i każe im chwilę poczekać. A kiedy wszyscy wchodzą, uśmiecha się i mówi: „Chopcy, wiycie, jo tyż jest z Kochlowic, z tyj chaupy w Uliczce. Także mocie terozki u mie teroz wszyscy ‘bardzo dobry’, ale pamiyntejcie mi sie tam uczyć!’. Tym nauczycielem był właśnie Jan Wypler.
Ta anegdota brzmi bardzo dobrodusznie i niemal zaściankowo, gdyby nie fakt, że jej bohater był człowiekiem o naszerszych bodaj horyzontach umysłowych w ówczesnych Katowicach, znający ok. 30 języków (trudno dokładnie powiedzieć – sam Wypler miał trudności z policzeniem wszystkich), tłumaczem, bibliofilem, po trochu też poetą i historykiem. W Janie Wyplerze górnośląski mikrokosmos współistniał z globalnymi horyzontami i uniwersalnym humanizmem.
Wypler rodzi się w wielodzietnej chłopskiej rodzinie, a jego dom – do dziś stojąca w Kochlowicach drewniana chałupa zbudowana na zrąb – najlepiej pokazuje, że Wyplerowie to dość biedna rodzina, która nie może sobie pozwolić na posłanie dziecka „do szkół”. W tym jednak pomaga im ówczesny kochlowski farorz, ks. Ludwig Tunkel, który dostrzegł nieprzeciętny talent młodego chłopca i decyduje się opłacać mu naukę i wspomagać go finansowo najpierw w bytomskim Gimnazjum klasycznym, na Uniwersytecie we Wrocławiu oraz przez jakiś czas także w Kilonii (nauka na dwu-trzech uniwersytetach jest wtedy ogólnie przyjętym sposobem studiowania). Wypler kończy studia w 1915 r. z dyplomem filologii romańskich i zostaje nauczycielem gimnazjalnym – początkowo we Wrocławiu, lecz dość szybko wraca na Górny Śląsk i rozpoczyna pracę w Zaborzu. Tam też zastaje go powojenny okres powstań i plebiscytu (1919-22), w czasie którego ten młody nauczyciel decyduje się stanąć po polskiej stronie. Aktywnie więc włącza się w działalność wydawniczą i propagandową Polskiego Komisariatu Plebiscytowego i robi w nim to, co umie najlepiej – pisze. Wypler jest m.in. jednym z redaktorów niemieckojęzycznego czasopisma „Der Weiße Adler”, które ma przekonać do głosowana „za Polską” tę część Górnoślązaków, która zna tylko lub głównie język niemiecki. Paradoksalnie, należy do niej i sam Wypler, który w dzieciństwie znał jedynie śląską mowę, a literackiej polszczyzny nauczył się głównie na studiach. Opanował ją zresztą nie gorzej niż inne języki, choć przez całe życie woli mówić raczej po śląsku, a swoje osobiste notatki pisze po niemiecku (w tym języku wszak przebiegała cała jego edukacja).
Po podziale Śląska i wytyczeniu w 1922 r. granicy, która uczyniła Czarniawkę rzeką graniczną, a Zaborze pierwszą niemiecką miejscowością za granicą, Wypler przenosi się na drugą stronę Czarniawki – do Katowic i rozpoczyna pracę w tamtejszym gimnazjum przy ul. Mickiewicza. Problem w tym, że nie ma on za wiele dydaktycznych i pedagogicznych zdolności: w oczach swoich uczniów uchodzi za dobrodusznego dziwaka: nieśmiały, często ubrany w czerwony cwiter przewiązany w pasie kawałkiem kabla, bojący się przeciągów jest idealnym obiektem dla sztubackich żartów. Dopiero kiedy jego uczniowie dorośleli i poznawali go bliżej, znajdowali w nim niezwykle życzliwego i pomocnego człowieka.
Światem Wyplera nie była jednak szkolna sala, a książki wypełniające całe jego mieszkanie. W latach 20. jest jednym ze współtwórców dwujęzycznego czasopisma „Most-Die Brücke”, które miało tworzyć most między polską i niemiecką kulturą wysoką. Wypler tłumaczy więc na niemiecki Kasprowicza, Mickiewicza, Żeromskiego… Sam też pisze, publikuje małe prace historyczne, recenzje, wymienia listy z polskimi pisarzami itp. Przełomowym wydarzeniem staje się jednak chwila, w której Wypler poznał teorię Domana Wielucha o nauce chińskiego i zdecydował się sam nauczyć się tego języka. „Jak można łatwo nauczyć się po chińsku” – tak Wypler w latachch 30. nazywa nawet jeden ze swoich tekstów. Za chińskim przyszła potem kolej na japoński, koreański i sanskryt. Katowicki nauczyciel tłumaczy chińską poezję, opowiadania, dramat, zgłębia założenia konfucjanizmu, a zwłaszcza taoizmu, który chyba najbardziej bliski jest jego charakterowi. Przed II wojną światową był dosłownie jednym z kilku sinologów (znawców Chin) w Polsce.
Kiedy w 1939 r. Niemcy atakują Polskę i woj. śląskie zostaje włączone do III Rzeszy, Wypler zostaje w Katowicach. Traci pracę w gimnazjum, a gdy zostaje wprowadzona Volkslista, odmawia jej podpisania. Taki gest symbolicznego sprzeciwu był wtedy naprawdę aktem odwagi i honoru: bez Volkslisty człowiek znajdował się na marginesie ówczesnego społeczeństwa. Śląskiemu poligocie udaje się przeżyć jednak dzięki swoim zdolnościom – daje niemieckim, oficerom i urzędnikom lekcje języków (znał wszak języki niemal wszystkich krajów, które podbiła III Rzesza). Po 1945 r. wraca do pracy w szkołach i do świata polskiego życia literackiego, lecz już ze znacznie mniejszym entuzjazmem niż po pierwszej wojnie światowej. Do końca życia należy jednak do oddziału Związku Literatów Polskich, uczy się kolejnych języków, pisze, trochę publikuje, nawet udziela korepetycji. Gdy umiera w Wigilię 1965 r. na pogrzebie w Kochlowicach żegnają go śląscy literaci, dziennikarze, rodzina. Książki, które zbierał przez całe życie oraz jego notatki i niewydane teksty po części „ulegają rozproszeniu” (rozdane, wyrzucone…), po części zaś trafiają do Biblioteki Śląskiej i do muzeum przy kochlowskim Liceum Ogólnokształcącym. Dopiero w latach 80. pojawiają się pierwsze grupy młodych śląskich literatów odkrywające twórczość Wyplera, wtedy też największa wówczas szkoła podstawowa w Polsce – SP nr 2 na Bykowinie otrzymuje jego imię. Los Jana Wyplera – geniusza zagubionego nieco w czasach, w których przyszło mu żyć to poniekąd metafora śląskich losów XX w., ale też niezbyt pochlebna cenzurka dla Ślązaków tamtych lat. Człowiek, który nigdy nie ruszył się poza Śląsk, Polskę i Niemcy, a większość życia spędził w małym katowickim mieszkaniu, był, gdy idzie o horyzonty myśli, prawdziwym światowcem, do końca przez swój mały świat niedocenianym.
Wybrana bibliografia:
-Hojka Zbigniew, Jan Wypler (1890-1965). Życie i twórczość śląskiego poligloty, Katowice 2004.
-Hojka Zbigniew, Jan Wypler katowicki sinolog. W: Katowice w 136. W: W rocznicę uzyskania praw miejskich, Katowice 2002, s. 291- 305.
-Hojka Zbigniew, Działalność translatorska Jana Wyplera, W: Wieki Stare i Nowe, T. V, Katowice 2005, s. 151-167.
-Widera Aleksander, Jan Wypler 1890-1965. Sinolog, nauczyciel, Katowice 1987.
Zapomniani. Z dziejów literatury polskiej na Górnym Śląsku, red. J. Malicki, G.Szewczyk, Katowice 1992.
-Zbytniewska Katarzyna, Jan Wypler - jego twórczość pisarska i przekładowa [mps], Katowice 1994. |
|
|
przemek |
Wysłany: Sob 12:43, 15 Maj 2010 Temat postu: Jan Wypler - kochłowicki sinolog |
|
Sinolog z Kochłowic
Źródło: "Dziennik Zachodni" 15 V 2010
Autor: Agnieszka Widera
Wczoraj minęło 120 lat od urodzin Jana Wyplera, pochodzącego z Kochłowic sinologa, poligloty i naukowca.
Był światowym autorytetem nauki o języku chińskim. - Znał ponad 30 języków, z czego 22 biegle, a nauczył się ich prawie nie wyjeżdżając z kraju. Dokonał wielu pionierskich tłumaczeń chińskich poetów, filozofów. Za chińskim przyszła potem kolej na japoński, koreański i sanskryt. Przed II wojną światową był dosłownie jednym z kilku sinologów w Polsce. W czasie II wojny światowej pozostał w Katowicach. Zajmował się nauczaniem języków. Po wojnie poświęcił się niemal całkowicie sinologii. W 1960 r. otrzymał nagrodę literacką miasta Katowice za całokształt dorobku literackiego i naukowego. W 1965 r. został odznaczony złotą odznaką "Zasłużonemu w Rozwoju Województwa Katowickiego." Zmarł w 1965 r. - przypomina Marcin Jarząbek ze Stowarzyszenia Genius Loci - Duch Miejsca. Wczoraj pamięć Jana Wyplera uczczono mszą w kościele pw. Trójcy Przenajświętszej, a na jego grobie złożono kwiaty i zapalono znicze. |
|
|