|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
adampodg
Dołączył: 10 Lis 2008
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:48, 05 Wrz 2009 Temat postu: Co ma Ruda z Westerplatte? |
|
|
Co ma Ruda z Westerplatte?...
Wydawałoby się, na pozór, że tyle co piernik z wiatrakiem, czyli nic. Albo prawie nic... Ale dziś, kiedy ochodzilismy 70 rocznicę wybuchu II wojny światowej, kiedy oczy nie tylko europejskiej opinii publicznej skierowane były na Gdańsk, i na Westerplatte właśnie, odpowiedź na postawione wyżej pytanie wcale nie jest tak jednoznaczna.
W szkole, przez lata uczyliśmy sie, że wojna w Europie zaczęła się na Westerplatte, o godzinie 4.45, od wystrzału z pancernika Schleswig-Holstein. Jest w tym tyle samo prawdy, ile w twierdzeniu, że wystrzał Aurory w Petersburgu zapoczątkował rewolucję październikową 1918 roku. W rzeczywistości działa pancernika zagrzmiały trzy minuty później, co skrupulatnie odnotowano w dzienniu pokladowym okrętu, ale co znacznie ważniejsze, na niektórych obszarach II Rzeczpospolitej wojna już trwała. No cóż, „ładne i okrągłe” daty, godziny i pewne fakty znakomicie wpisują się w historię jako symbole, nawet gdy nie są prawdziwe.
Powróćmy jednak do tytułowego pytania. Częściowe wyjaśnienie zarysowanej kwestii dał już dawno temu Melchior Wańkowicz w swojej reportażowej książce, o tytule „Westerplatte” właśnie, wydanej po raz pierwszy w roku 1959. Wprawdzie można się spierać o wartość historyczną dziełka, które przypieczętowało mit o bohaterskiej obronie placówki (Kazimierz Kutz nazywa ten mit „paskudnie banalnym”; stąd też namiętne spory o niepowstały jeszcze film „tajemnice Westerplatte”, gdzie w obronie ma uczestniczyć garstka tchórzy i pijaków), ale Wańkowicz wykonał kawał solidnej, pokazując, że tak naprawdę zmagania wojenne zaczęły sie na Górnym Śląsku. Między innymi w miejscowościach wchodzących dziś w skład terytorium miasta Ruda Śląska.
Pisze Wańkowicz: Już na kilka tygodni przed wojną zatrzymano na granicy śląskiej obok miejscowości Ruda Śląska przekradających się kilkunastu dywersantów zza kordonowego Freikorpsu, złożonego z polskich obywateli. Nieśli wielkie plecaki naładowane rewolwerami i amunicją. Padł wówczas pierwszy trup – poległ dywersant Nowak z Chorzowa. (...) W kilka dni po zajściach pod Rudą Śląską policjant prowadził dywersanta, u którego znaleziono skład broni. Minęła go grupa mężczyzn z grzecznym pozdrowieniem. Następnie jeden z tej grupy, niejaki Kaleta, odwrócił sie i strzelił policjantowi w tył głowy.
Wiele miejsca poświęca mistrz polskiego reportażu – przypominamy: w książce o Westerplatte – pierwszym godzinom wojny. I znów jest o rudzkich miejscowościach. Na kopalnię nadgraniczną Walenty –Wawel uderzono w pierwszym dniu wojny nieco później, kiedy juz górnicy byli pod ziemią. Dwustu dywersantów obsadziło kopalnie. Dali sygnał do wyjazdu. Wyjeżdżających na powierzchnie górników sformowali w grupę marszową, którą zamierzali popędzić do Niemiec. Wywiązała się z naszą policją czterdziestogodzinna walka, przy czym kopalnia kilkakrotnie przechodziła z rak do rak. Powstańcy, którzy z kamieniami w rekach leżeli w rowach, pilnując granicy przeciw karabinom, chwytali broń zabitych dywersantów i przyłączali się do polskiego ataku. I ten oddział dywersancki został wystrzelamy do nogi.
Darujmy Wańkowiczowi erupcję hurapatriotycznej fantazji. Kamienie przeciw karabinom, kosy na ruskie armaty, lotna kawaleria na czołgi... skąd my to znamy? Mity, mity, mity!!! Jak to pięknie brzmi; dwustu wybitych do nogi dywersantów. Aż szkoda, że to wierutna bzdura.
Więcej realizmu zachowuje Wańkowicz później, kiedy podaje: W Pawłowie, w Bielszowicach policja, wspomagana przez ludność, broniła się parę dni dzielnie, nim nie ukazały się regularne wojska niemieckie. W Orzegowie zetknęła się policja z tymi wojskami pierś w pierś.
Relacje o walkach na pograniczu Rudy i Bielszowic przekazał w swych opracowaniach maszynopisowych Jan S. Dworak. według niego od strony Zabrza przeniknął na nasze terytorium batalion dywersantów dowodzony przez hauptsturmführera SA Karla Rollego. Jedna grupa już o godzinie 3. w nocy 1 września przekroczyła niezauważalnie granicę między Pawłowem, a szybem Klara kopalni Walenty-Wawel, duga podążała od szybu Minerwa w Porębie w kierunku Chebzia. Ich zamiarem było opanowanie wzgórza 319 w obecnym Czarnym Lesie (rejon cmentarza i zbiorników wodnych).
Oddziałom dywersantów przeciwstawili się powstańcy bielszowiccy w sile około 250 ludzi, komenderowani przez Mikołaja Pośpiecha. Najcięższe walki toczyły się rejonie cegielni Nogłego. Wielu napastników zginęło, wielu poddało się. Ogólnej liczby wziętych do niewoli dywersantów nie da się ustalić dokładnie – pisze Jan Dworak. – Relacje powstańców mówią o kilkudziesięciu osobach, źródła niemieckie nawet o 120. Niestety zginęło również kilkunastu Polaków. W nocy między 1 a 2 września walczono jeszcze na odcinku Bielszowice –Nowa Wieś.
O walkach w pamiętną noc sierpniowo-wrześniową tak pisał niemiecki korespondent wojenny, Georg Bartosch, potwierdzając słowa Dworaka: Nowy poranek, świta na pograniczu. Nowe oddziały wchodzą do walki. W okolicy Nowego Bytomia 120 bojowców wpada w ręce Polaków. Dalej — między Rudą i Godulą — liczni Volksdeutsche umierają śmiercią żołnierską. Między Hutą Hubertusa i Chropaczowem leżą ciała naszych rodaków ze wschodniej części Górnego Śląska, którzy chcie¬li walczyć o swoją ojcowiznę.
Uważamy, że nadejdzie kiedyś pora, by dokładnie przedstawić pierwsze godziny wojny na ternie obecnej Rudy Śląskiej. Bo wojna rozpoczęła się tutaj (co stwierdzamy ze świadomą przesadą), a nie na Westerplatte. Póki co jednak, choć w Rudzie Śląskiej jest ulica Obrońców Westerplatte, trudno liczyć na to, by w Gdańsku nazwano jakąś ulicę imieniem obrońców Rudy Śląskiej czy Górnego Śląska. Bo taka jest siła mitów...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marcin
Dołączył: 24 Paź 2007
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Halemba
|
Wysłany: Sob 20:25, 05 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Ja spotkałem się kiedyś z informacją, że ok. 3.00 rozpoczęły się 1 września także walki w rejonie Mławy.
Tzn nie wiem jak się to ma do działań, ale spotkałem się kiedyś z taką oceną, wg mnie niesprawiedliwie, że atak na rejon Ruda-Godula- Orzegów nie jest uznawany za początek wojny, gdyż odbył się przy udziale niemieckiej dywersji a nie formalnej jednostki wojskowej.
Faktycznie to takich miejsc, gdzie działania zaczęły się wcześniej myslę, że możemy liczyć w dziesiątki, granica wtedy była długa, a nie wszystkie dziaałania zachowały sie w meldunkach.
Pozostaje mieć nadzieja, że ktoś kiedys zajmie się szukaniem i analizą tych działań i upubliczni informacje o miejscach działań wcześniejszych niż westerplatte, tak jak to miało kilka lat temu z Wieluniem.
Co do działań w samej Rudzie, to właściwie się zakończyły już w nocy z 2 na 3 września. Wycofaniem się w kierunku Chorzowa i Katowic.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 20:35, 05 Wrz 2009 Temat postu: |
|
|
Jasne! takich miejsc były dziesitąki albo setki. I własciwie nie ma się o co spierac. Nasz artykuł jest nieco przewrotny. Chodzi o to, że cała wiedza spoleczeństwa (jesli o czyms takim możemy mówic) opiara się na mitach, legendach i proppagandowych faktach, a nia na rzetelnej wiedzy. Stąd m. in, takie poruszenie tym, że Rosjanie mają inne spojrzenie na wspólną historię. Albo wstyd z powodu Jedwabnego. Albo wspomnienie pogromu kieleckiego. Wolimy piękne opowieści o dzielnych i nieskazitelnych Polakach. Np.o Ponurym czy Ogniu, ktorzy dla wielu sa bohaterami, dla innych krwawymi oprawcami. Ale co ma Ruda z Westerplatte?... Pyrsk. adam
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|